niedziela, 28 lipca 2013

All you need is love ♥

Rozdział 2

Wróciłyśmy z Jade do domu przed 5 rano. Chłopaki oczywiście nie chcieli nas puścić, ale jakoś się wyrwałyśmy. Byłyśmy kompletnie zalane. Rano tradycyjnie po imprezie obudziłam się z kacem. Zeszłam na dół w celu zażycia tabletki przeciwbólowej i jakby tego było mało, że łeb mi pękał to jeszcze musiałam się wywalić na schodach, a zaraz po mnie Jade i razem zjechałyśmy po nich na dół.
J: O kurna moje plecy hahaha.
C: Ja pierdzielęv hahahaha. - śmiałyśmy się jak głupie ale zaraz przestałyśmy gdyż kac nie dawał nam spokoju. Podniosłam się z ziemi podnosząc przy tym Jade, gdyż była nie do życia. Chyba wczoraj sobie pobalowała trochę z Hazzą.
C: Jade kurde kontaktuj.
J: Co? - nie myśląc długo wzięłam szklanke i nalałam do niej zimnej wody. Podeszłam do dziewczyny i chlusnęłam jej nią w twarz.
J: Matko Boska!
C: No nareszcie witamy w świecie żywych.
J: Ała moja bania.
C: Masz. - rzuciłam jej przed twarz tabletki przy tym popijając jedną.
J: Dzięki.

*JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ*
Siedziałam w salonie oglądając jakiś film. Jade poszła na sesję do jakiegoś magazynu,  ja siedziałam i się nudziłam. Nagle zadzwonił mój telefon.
C: Halo?
D: Hej Car.
C: O hej Danny.
D: Jesteś dzisiaj zajęta?
C: Nie raczej nie. A co?
D: Chciałem cię do siebie zaprosić na maraton filmowy. Zgodzisz się?
C: A twój tata nie ma nic przeciwko?
D: Wyjechał w delegację. To jak? Przyjdziesz?
C: Okej.
D: Super. To 19 u mnie. Pa skarbie.
C: Pa.
Normalnie bym się cieszyła, że Danny mnie zaprosił do siebie bo od ostatniej kłótni się nie widzieliśmy, ale teraz gdy moje uczucia się zmieniają w stosunku do niego, jakoś jest mi to obojętne. Poza tym jestem na niego wkurzona. A kto wie? Może uda nam się naprawić nasze relacje.
Dochodziła właśnie 19. Założyłam krótkie jeansowe spodenki i białą bluzke z czarnym sercem, do tego czerwone conversy . Paznokcie pomalowałam czerwonym lakierem, na palcu umieściłam pierścionek z sercem i w takim samym kształcie kolczyki włożyłam do uszu.

Schodziłam właśnie na dół z zamiarem opuszczenia domu, gdy w wejściu wpadłam na Jade.
C: O hej! - przywitałyśmy się buziakiem w policzek.
J: No hej! Idziesz gdzieś?
C: Tak do Dannego.
J: Oh Car. Pakujesz się głębiej w to bagno.
C: Niestety wiem. A tak w ogóle jak na sesji?
J: A całkiem spoko. Fotograf mówił, że zrobiliśmy dużo fajnych zdjęć.
C: Super. Gratuluję.
J: Haha dziękuję. - ukłoniłyśmy się teatralnie, a ja podreptałam w kierunku wyjścia.
J: A Carrie!
C: No?!
J: Uwaga dziennikarze obleźli nasz dom jak mrówki.
C: A no tak! Dzieny!
J: Spoko! A! Car!
C: O bosz. Co?!
J: Wracasz na noc?!
C: Raczej tak! A co?!
J: Bo mnie nie będzie więc weź klucze! - krzycząc to rzuciła mi klucze od naszego apartamentu.
C: Ok pa!
J: No pa!
Tak jak mówiła moja BFF, zanim zdążyłam przestawić nogę poza próg obeszli mnie dziennikarze. Najzwyczajniej w świecie ich olałam, wsiadłam do mojego auta i pojechałam do Dannego.
D: Hej bejbi. - chciał mi dać buziaka w usta, ale się odsunęłam. - Ciągle zła?
C: Postaw się na moim miejscu i zastanów się czy ty byś nie był.
D: Carrie, przepraszam. Wiem, że chcesz mi pomóc i doceniam to naprawdę...
C: Ale nic nie robisz w tym kierunku żeby pomóc mi w pomaganiu tobie.
D: Wiem dlatego mówię otwarcie że pozbyłem się wszelkiej amfetaminy z mojego domu.
C: Mam taką nadzieję - cmoknęłam go w usta.
D: Kocham cię. - w zamian za ' Ja ciebie też' posłałam mu uśmiech. Weszliśmy w głąb mieszkania. Plazma, popcorn, żelki ( moje ulubione), ciastka, i różne słodkości, długo by wymieniać. Jednym słowem WOW.
C: Boże skąd wziąłeś tyle jedzenia?!
D: Haha wiem, że lubisz jeść, a szczególnie słodkości.
C: Haha dziękuję.- znów cmoknęłam go w usta, ale poczułam dziwne ukucie w sercu, cos jakbym miała złe przeczucia. Usiedliśmy i na początek zaczęliśmy oglądać Kac Vegas, potem Titanica i w końcu przyszedł czas na horror. Kiedy Danny wyjmował płytę, postanowiłam donieść picia bo się zaraz skończy.
C: Ide po picie. Jest tam gdzie zawsze?
D: Tak.
C: Ok. - powędrowałam do kuchni i otworzyłam szafeczkę w celu wzięcia 2 szklanek. Kiedy je wyjmowałam, z mebla wypadła mała torebeczka z białym proszkiem. Gdy ją zobaczyłam jednocześnie ogarnęła mnie złość i smutek. Przecież mówił, że usunął wszelkie narkotyki z jego mieszkania.
D: Carrie! Idziesz?!
C: Danny! Co to ma do jasnej cholery być!! - wszedł do kuchni i nagle stanął zakłopotany.
D: Um... to...to jest...
C: Wiem co to! Danny! - w moich oczach pojawiły się łzy.
D:Ja przepraszam...
C: Przepraszam?! Przepraszam?! A co mi mówiłeś jak do ciebie przyszłam?! Zaręczałeś, że wyrzuciłeś to świństwo!
D: Carrie... - wyciągnął rękę w moją stronę.
C: Nie dotykaj mnie! Mam tego dość! - uderzyłam ręką w stół i pokierowałam się do wyjścia.
D: Car co ty robisz?! Gdzie idziesz?!
C: To koniec , rozumiesz!? Nie będę z kimś kto kłamie mi prosto w oczy i do tego ćpa! Do tej pory jakoś wytrzymywałam! Ale już mam dosyć! Żegnaj! - pierdzielnęłam drzwiami i cała we łzach i z  czarnymi smugami na policzkach kierowałam się do kogoś kogo w tej chwili potrzebowałam najbardziej...





 
 

3 komentarze: