środa, 8 stycznia 2014

All you need is love ♥

Rozdział 15

*OCZAMI CARRIE*
Zza ciemniej szyby samochodu widziałam przerażonego Nialla. Próbowałam się wydostać, jednak moje starania nic nie dały gdyż drzwi były zamknięte. Mimo iż wiedziałam, że moje siły nie zadziałają to szarpałam za klamkę i uderzałam w drzwi z otwartej dłoni.
C: Wypuść mnie stąd! - krzyknęłam z bezradności i narastającego strachu. zacisnął swoją rękę na moim ramieniu po czym poczułam, że tracę kontakt z rzeczywistością i obadam bezsilnie na siedzenie.
*OCZAMI NIALLA*
Ni mogłem się opanować. W moim wnętrzu toczyła się walka złości, smutku i przerażenia. Przysięgam, że jeśli coś jej zrobi to zabiję go gołymi rękoma. W głowie miałem totalną pustkę. Postanowiłem zadzwonić do, któregoś z chłopaków. Nie zastanawiając się długo wybrałem numer do Harrego.
H: Halo?
N: Harry błagam cię przyjedź pod club Boor!
H: Ale co się stało?
N: To nie jest rozmowa na telefon. Po prostu przyjedź jak najszybciej.
H: Już jadę.
Rozłączyłem się i zacząłem się zastanawiać co dalej? Harry musi podjąć tą decyzję bo ja nie jestem w stanie. Po pierwsze piłem, a po drugie jestem zbyt zestresowany na myślenie. Stałem jak kołek pod clubem czekając na Hazze i obgryzając paznokcie. Po chwili ujrzałem światła reflektorów samochodu, który okazał się być samochodem Harrego. Wyskoczył jak oparzony z auta i podbiegł do mnie.
H: Co się stało?!
N: Porwali Carrie!
H: Co kurwa?! Jak to się stało? Kto to był?
N: Byliśmy w środku, kiedy koleś podszedł do nas i zaczął ja zaczepiać. Okazało się, że to przyjaciel Dannego...
H: Byłego Carrie?
N: Tak. No i wiem tylko tyle, że nazywa się David.
H: Ale czemu ją porwał? - spytał wybierając numer do policji.
N: Nie wiem. Nie znam konkretnego powodu. - w tym momencie ktoś na komendzie podniósł słuchawkę. Próbowałem wyłapać jakiekolwiek słowa z rozmowy, ale nie za dobrze mi to wychodziło.
N: I co?
H: Będą tu za 15 minut.
Po niespełna 15 minutach radiowóz policyjny stanął przed nami. Wysiadło z niego dwóch policjantów.
P: Pan Styles? - zwrócił się do Harrego.
H: Tak to ja.
P: A pan to..? - popatrzyła na mnie
N: Niall Horan, jestem chłopakiem porwanej.
P: Mhm, a więc dobrze proszę powiedzieć jak doszło do porwania. - opowiedziałem mu wszystko od deski do deski, po czym funkcjonariusz zanotował to.
P: David Richards tak? Z tego co wiem to był już karany.
N: Za co jeśli można wiedzie? - przełknąłem ślinę, bojąc się tego co usłyszę.
P: Narkotyki, bójki, raz był podejrzany o zabójstwo. - moje oczy wyglądały jak dwa spodki. Poczułem dłoń Harrego na ramieniu.
N: Błagam znajdźcie ich jak najszybciej. - wyszeptałem bezradny.
P: Mamy pewną teorię co do miejsca przetrzymywania dziewczyny. Zrobimy wszystko co w naszej mocy.
*OCZAMI CARRIE*
Powoli otwierałam oczy. Obraz miałam zamglony, więc je przetarłam. Powoli się podniosłam i rozejrzałam się dokładnie dookoła ilustrując każdy centymetr pomieszczenia, w którym się znajdowałam. Po środku był stary, zakopcony kominek, którego płomień już dawno się wypalił. Od białych ścian obficie odpadała farba i spadała na betonowe podłoże, na którym roiło się od kurzy i śmieci. Leżałam na starym dziurawym tapczanie z wystającymi sprężynami. Na suficie spoczywał stary żyrandol z pajęczynami. Z reszta pajęczyny były wszędzie, a no i zdążyłam już zauważyć parę karaluchów. Jednym słowem to miejsce było ohydne i przerażające. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Moje serce automatyczne przyspieszyło. Słyszałam jak człowiek zbliża się do drzwi. Chwile potem wyłonił się z nich David z papierosem w ustach.
Dv: Witam śpiącą królewnę. - powiedział po czym usiadł na taborecie pod ścianą, wyjął peta z ust i wypuścił nadmiar dymu z płuc.
C: Czemu to zrobiłeś?
Dv: Co?
C: Uprowadziłeś mnie! Do czego jestem ci potrzebna!
Dv: Nie takim tonem. Doskonale wiesz, że mam skuteczne sposoby na niewyparzona gębę.
C: Odpowiedz mi. - zacisnęłam pięści.
Dv: Uuu widzę, że ktoś się tu bulwersuje. Spokojnie mała. Nie zamierzam ci nic zrobić. Bynajmniej nie ja.
C: Jak to nie ty?
Dv: Myślisz, że cię porwałem bo miałem taka zachciankę? - prychnął.
C: To po co to zrobiłeś?
Dv: Działam na zlecenie. - uśmiechnął się szyderczo.
C: Kogo?
Dv: Pfft myślisz, że ci powiem?! Ha! Z reszta sama niedługo się dowiesz. - w tym momencie moje zdenerwowanie sięgnęło zenitu. Nagle odezwał się telefon chłopaka. Odczytał smsa po czym zwrócił się do mnie.
Dv: O i to nawet szybciej niż myślałem. - wstał i wyszedł, no i oczywiście zamkną drzwi żebym nie uciekła. Dosłownie chwile później zobaczyłam jak drzwi się uchylają i wchodzi przez nie David z... No nie wierze własnym oczom! Danny?!
*OCZAMI NIALLA*
N: No nie mogę tak tu stać i czekać, aż mi powiedzą, że ten psychopata skrzywdził Carrie!
H: Stary spokojnie..
N: SPOKOJNIE?! Czy ty siebie do cholery słyszysz Styles?! Porwali ją! Porwali Carrie a ja mam być spokojny?!
H: Tylko to ci zostało!
N: Nie nie tylko to.. - zacząłem kierować się do samochodu Stylesa.
H: Kurwa Horan co ty robisz?!
N: A jak myślisz? Daj mi kluczyki!
H: Nie!
N: Do kurwy nędzy DAJ TE PIEPRZONE KLUCZYKI!.
H: Niall piłeś.
N: W takim razie ty wsiadaj. - brunet widząc moje zdenerwowanie i pulsującą żyłę na szyi, posłusznie usiadł na miejscu kierowcy.
H: No i co chcesz zrobić?
N: Jedź za glinami. - powiedziałem to tak jakby była to oczywista oczywistość.
H: Pojebało cię do reszty.
N: Kurwa. Mówię jedź TO JEDŹ! - wzdrygnął i kręcąc głową powoli ruszył.
*OCZAMI CARRIE*
Widząc Dannego odsunęłam się. To on stoi za tym wszystkim?
D: Ej Carrie nie bój się. Jeszcze nie teraz. - zaśmiał się.
C: To ty kazałeś mu mnie porwać?
D: No proszę. Nie spodziewałem się takiej inteligencji po takiej pustej szmacie jak ty.
C: Co powiedziałeś?!
D: To co słyszałaś i nie podnoś głosu Williams. - podszedł do mnie i uderzył mnie w policzek, po czym przybliżył do mnie twarz.- Jeśli odezwiesz się niepytana lub powiesz coś niewłaściwego tak to się skończy. - w jego oddech czuć było alkohol i marihuanę. W moich oczach zaczęły pojawiać się łzy, których za wszelką cenę nie chciałam wypuścić spod powiek. Mimo piekącego bólu, chciałam mu pokazać, że jestem silna.
C: Dlaczego to robisz? - powiedziałam łamiącym się głosem.
D: Nie musisz tego wiedzieć, ale powiem ci, że nie będzie z tobą dobrze. - powiedział chytrze się uśmiechając. - David proszę przynieś nasz sprzęcik. - po kilku minutach Richards wrócił, niosąc w ręku strzykawkę, łyżeczkę oraz woreczek z białym proszkiem. Nasypał to świństwo na sztuciec i podpalił zapalniczką wyjętą z kieszeni. Po wykonaniu 'zabiegu' przelał do strzykawki otrzymany płyn. Danny wziął ją od niego i podchodząc do mnie odbezpieczył igłę. Mój strach sięgnął najwyższego szczebla. CO ON KURWA ROBI?! Chciałam się uratować, uciec od tych psychopatów, jednak wyczuli co mam w planach. David przytrzymał mnie za ramiona, sadzając z powrotem na miejsce. Moje nogi przywiązał do tapczanu, a lewą rękę do rury od kaloryfera. Szarpałam się, co nie było dobrym pomysłem, gdyż ponownie dostałam w twarz.
Dv: Uspokój się kurwa.- syknął. Natychmiast opanowałam swoje ruchy. No może nie do końca bo trzęsłam się ze strachu. Danny zacisnął na mojej ręce jakąś chustkę, po czym złapał mnie za przedramię. trzymając igłę w górze, spojrzał mi w oczy.
D: Spokojnie, tylko troszkę zaszczypie. - powiedział, po czym brutalnie wbił mi w rękę strzykawkę.

Poczułam okropny ból, a potem obraz zaczął mi się rozmazywać. Nie kontaktowałam w ogóle.
D: Skoro ja nie mogę cię mieć, to nikt nie będzie miał. - powiedział i odszedł wraz z towarzyszem. Chwile po tym zemdlałam.
*OCZAMI NIALLA*
Próbując zostać niezauważonymi, powoli jechaliśmy za policją, aż dotarliśmy do lasu na obrzeżach miasta. W oddali zobaczyłem obskurny, opuszczony dom. Na sama myśl, że tam mogą przetrzymywać moja ukochana, aż przeszły mnie ciarki. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Harrego.
H: I co teraz zamierzasz zrobić?
N: Zaraz się dowiesz. - patrzyłem kątem oka na policjantów, którzy szli w stronę tej rudery.
H: Horan co ty robisz?! - spytał Harry widząc, jak wysiadam z samochodu.
N: Nie zostawię tam jej. Nie pozwolę, żeby cierpiała choćby minutę dłużej.
H: A co zrobisz w sytuacji, kiedy jej tam nie znajdziesz?
N: Raz kozie śmierć. - powiedziałem i ruszyłem w tamtą stronę.
* OCZAMI CARRIE*
Nie wiem kiedy się obudziłam z tego narkotycznego snu. Wiem tylko tyle, że na chwile otworzyłam oczy, jednak kiedy zobaczyłam, że przy mnie ciągle jest Danny, który nie wiadomo który raz ładuje mi kolejną dawkę heroiny, od razu je zamknęłam. Poczułam tylko ponowny ból, ale znacznie mniejszy. Moja skóra musiała się już do tego przyzwyczaić, skoro prawdopodobnie co chwile dają mi następna dawkę. Nagle do pokoju wparował zdyszany Richards.
Dv: Stary gliny tu są.
D: Co?! Ja pierdole. - wstał gwałtownie wychodząc z pokoju, a ja otworzyłam oczy, spoglądając w okno, w którym zobaczyłam  dwóch policjantów. Nie było najmniejszej szansy, aby mnie zobaczyli ,gdyż byłam uwięziona na ostatnim piętrze. Pomyślałam 'Teraz albo nigdy'. Najpierw sprawnie wyjęłam nogi z zaciśniętej pętli. Potem zabrałam się za związane ręce, z którymi musiałam poradzić sobie zębami. Starałam się zrobić to w jak najszybszym tempie. Kiedy poczułam spadający po moich dłoniach sznurek i luźną przestrzeń, szybko i gwałtownie wstałam z siedziska. Nie zauważyłam jednak, strzykawki w moim ręku, która zaczepiła o materiał tapczanu, w skutek czego boleśnie wyrwało mi ją z ręki, tym samym rozcinając mi skórę. Momentalnie rozprysnęła się krew, która rzewnie spływała po moim ręku. Nie zważając na przeszywający ból, starałam się wydostać z tego miejsca. Otworzyłam drzwi wychodząc na korytarz, na którym było słychać strzały z zewnątrz. Zaczęłam biec po krętych korytarzach budynku szukając wyjścia.
*OCZAMI NIALLA*
Niepostrzeżenie wślizgnąłem się do wnętrza domu. Moje kroki skierowałem na górę otwierając po kolei każdy pokój. Nagle z zewnątrz usłyszałem strzały, dzięki czemu moja adrenalina wzrosła jeszcze bardziej. Próbując to zignorować wróciłem do szukania Carrie, gdy nagle na kogoś wpadłem. Moim oczom ukazała sie właśnie ona. Moja ukochana Carrie stała przede mną zapłakana, posiniaczona, a z jej prawej ręki obficie sączyła się krew.
C: Niall? - wyszeptała bezsilnie.
N: Tak.. skarbie.. matko chodź tu. - powiedziałem i przycisnąłem ją do siebie. W moich ramionach brunetka dała upust swoim emocjom i najzwyczajniej w świecie się rozpłakała.

N: Już spokojnie, jestem przy tobie.  Już jesteś bezpieczna. - głaskałem ją po plecach i pocałowałem w czubek głowy. Czułem się winny za to, że pozwoliłem jej tyle cierpieć.- Pokaż. - złapałem ją za krwawiącą rękę.- To oni ci to zrobili?. - już miała mi opowiedzieć, kiedy ponownie usłyszeliśmy strzały. Carrie wzdrygnęła się.
N: Spokojnie, wiem którędy wyjść, żeby nikt nas nie zauważył Ale najpierw trzeba owinąć ci czymś rękę.
C: Daj spokój, wytrzymam. - powiedziała mrużąc oczy z bólu, który wywołałem biorąc jej rękę w moją dłoń.
N: Przepraszam, ale musimy to zrobić. Nie chcę żebyś się wykrwawiła.
C: Niall, błagam cię, po prostu stąd wyjdźmy. Błagam... - wychlipała.
N: Dobrze,a więc idziemy, spokojnie. - zacząłem ją prowadzić w stronę wyjścia.




Omg XDD w końcu koniec, trochę duży ten rozdział ale tam nieważne XD 6 komentarzy i jedziemy dalej :D komentujcie ;**

8 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest po prostu ŚWIETNY!! Strasznie mi się podoba :' )
    Pozdrawiam i czekam na next♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kooocham <3
    Czekam na NN ♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Kryminał xddddd dawaj dalej taki wielki wybuch

    OdpowiedzUsuń
  4. mmmmmmmmm, ale pisarz z ciebie loool xdd
    koochamm ciee i wgl lool xdd :***

    OdpowiedzUsuń
  5. szuper :D xd Dawaj nexta w trybie nał xd <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawaj następny. Kocham te strone <3

    OdpowiedzUsuń