Rozdział 16
*OCZAMI CARRIE*Szliśmy korytarzem, na którego końcu były rozwalone drzwi. Niall, jedną dłonią chwycił mnie w pasie,a drugą otworzył je, przy czym rozejrzał się, sprawdzając czy możemy bezpiecznie przejść. Kiedy mieliśmy już przekroczyć próg budynku usłyszeliśmy zbliżające się w naszą stronę strzały i kroki. Przeraziłam się, co natychmiastowo wyczuł blondyn. Nagle zza rogu wybiegł policjant.
P: Co ty tu robisz?! - krzyknął patrząc na Nialla. - nie powinno cię tu być, to zbyt niebezpieczne!
C: On mnie uratował. - powiedziałam cicho, po czym policjant spojrzał się na mnie.
P: Co nie zmienia faktu, że to niebezpieczne. - i wtedy usłyszeliśmy ponowny strzał, po którym mężczyzna upadł na ziemię. Zakryłam usta ręką , tłumiąc swój własny krzyk. Spojrzałam na Nialla, a w jego oczach było widać strach. Po chwili moje oczy ujrzały sprawcę postrzału. Danny...
D: No proszę, proszę, kogo tu przywiało. - syknął w stronę Nialla. - wielki kurwa wybawca tej szmaty. - w tym momencie Niall nie wytrzymał i rzucił się na Dannego. Zaczęli się okładać pięściami. A ja głupia tylko stałam i patrzyłam się jak przybywa im siniaków i ran na ciele.
Chciałam im pomóc, ale nie mogłam. I nie chodzi już o to, ze moja ręka ciągle krwawi i boli niemiłosiernie, ale o to, że byłam w zbyt wielkim szoku, aby zrobić jakikolwiek krok. Po paru minutach jednak życie do mnie wróciło i zaczęłam odciągać Nialla od tego psychopaty.
C: Niall dość! - spojrzał na mnie swoimi lazurowymi oczami. Przeciwnik wykorzystał chwile nieuwagi i powalił blondyna na ziemię.
C: Kurwa mać zostaw go ! - zaczęłam go szarpać, a on tylko odwrócił się, wymierzając mi cios w policzek, który był tak mocny, że uderzyłam plecami w ścianę budynku. Ból, był tak okropny, że skuliłam się trzymając dłoń na pulsującym policzku. Podniosłam oczy i spojrzałam na Nialla. Wpatrywał się we mnie z bólem, a w głębi jego tęczówek, kryła się wściekłość na Dannego.
N: Zabiję cię kurwa.... - znów rzucił się na bruneta z pięściami. Tym razem złość tak zawładnęła Irlandczykiem że bez problemu położył chłopaka na ziemię i bił do nieprzytomności. Podeszłam do niego i złapałam za ramię.
C: Niall, proszę przestań.- zaszlochałam.
N: Nikt nie ma prawa cię dotknąć, a już na pewno nikomu nie można podnosić na ciebie ręki. - przycisnął mnie do siebie. Spojrzałam na jego rozciętą wargę i przejechałam po niej delikatnie palcem.
N: To nic. - syknął ścierając sobie odrobine krwi.W tym momencie przyszedł drugi policjant.
P: Co tu się stało?! Co pan tu robi?!
N: Nie to jest teraz ważne. Trzeba zadzwonić po karetkę bo mamy rannych. I przy okazji niech pan zamknie tego świra co właśnie oprzytomniał. Mężczyzna w granatowym uniformie podszedł do Millera obezwładniając go. Początkowo chciał się wyrwać, jednak policjant był o wiele silniejszy i prowadził go do auta. Spojrzałam w stronę Nialla ,który kończył rozmowę z ratownikiem. Podeszłam do krwawiącego policjanta, sprawdziłam puls i był wyczuwalny. Łza popłynęła mi po policzku , po czym podeszłam do Niallera i wtuliłam się w jego tors. Po kilkunastu minutach przyjechała karetka i kiedy wkładała rannego policjanta do auta podszedł do nas jego wspólnik.
P: Proszę powiadomcie mnie o jego stanie, ja nie mogę jechać z wami, bo muszę zająć się tamtym. - ruchem głowy wskazał na siedzącego w aucie skutego Millera.
N: Dobrze. - kiedy funkcjonariusz odszedł, do nas przybył jeden z ratowników.
R: Proszę ze mną. - zwrócił się do mnie. W tym momencie nie ufałam nikomu z zewnątrz, bałam się każdego człowieka nawet, jeśli wydawał się zaufany. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu, póki nie napotkałam rąk Nialla.
N: Car jesteś poważnie ranna, musisz z nimi jechać.
C: Pojedź ze mną... - powiedziałam niepewnie. Niall spojrzał na ratownika, a ten widząc w jakim stanie jestem, zgodził się.
*W SZPITALU*
Siedzę w gabinecie na niewygodnym krzesełku, podczas gdy jakaś lekarka opatruje mi ranę na ręce. Staram się nie trząść, ale chyba jakoś mi to nie wychodzi. Pielęgniarka zauważyła moje zdenerwowanie i ciepło się do mnie uśmiechnęła.
P: Spokojnie, nie denerwuj się. Niedługo będzie tu psycholog i....
C: Nie chcę psychologa. - powiedziałam skwaszona.
P: Skarbie wiem, że nie masz najmniejszej ochoty, żeby wracać do tego co się stało, ale uwierz mi jeśli wyrzucisz to z siebie będzie ci lepiej. A teraz pozwól, że wrócę do tamowania krwi. - przyłożyła do mojej ręki waciki i mocno docisnęła. Syknęłam.
P: Przepraszam. - powiedziała ciepło. - Eh nic więcej tu nie zdziałam, myślę że tym zajmie się chirurg.
C: A-ale j-jak to ?
P: Założymy ci szwy. Oczywiście nie masz się czego bać. - ponownie się do mnie uśmiechnęła, a ja tylko kiwnęłam głową na znak, że rozumiem, chociaż w środku bałam się tego. Chwilę potem do gabinetu wszedł lekarz z zamiarem zaprowadzenia mnie na salę operacyjną. Pod gabinetem pielęgniarki natknęłam się na Nialla.
N: Carrie... - przytulił mnie. - Co z ręką.
C: Muszą mi założyć szwy. - powiedziałam lekko.
N: Doktorze jak to? - zapytał zdenerwowany.
L: Panie Horan spokojnie, to nic strasznego.
N: A czy to jest konieczne?
L: Tak. Nie możemy zatamować krwi, więc jedynym rozwiązaniem jest zaszycie, dosyć głębokiej rany.
N: Rozumiem.
L: A teraz jeśli pan pozwoli zabiorę pannę Williams na salę. - Nialler skinął głową , po czym zwrócił się do mnie.
N: Trzymaj się słoneczko. - przycisnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy. Kochałam, kiedy tak do mnie mówił. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, lekarz począł prowadzić mnie w stronę sali operacyjnej. Po drodze starał mi się wytłumaczyć, jak będzie to wyglądać. Powiedział, że mogą mi tylko podać znieczulenie, bo rana jest za mała, żeby podać mi narkozę. Po kilkuminutowej drodze, dotarliśmy do naszego celu, po czym lekarz rozpoczął zaszywanie mojej rany. Po skończonym zabiegu, owinął rękę bandażem, po czym oznajmił mi, ze czeka na mnie psycholog. Chciałam na początku się sprzeciwić, ale pomyślałam, że naprawdę może mi to pomóc. Przed sala ponownie napotkałam zmartwionego blondyna.
C: Niall...
N: Jejku już jesteś. - uśmiechnął się. - i jak?
C: Nie było, aż tak strasznie. - zachichotałam. - Ale jeszcze muszę zostań na parę godzin w szpitalu.
N: Co? Czemu?
C: Idę na spotkanie z psychologiem. - zobaczyłam w jego oczach przerażenie. - spokojnie, chcą tylko sprawdzić moja sprawność psychiczną. - wyszczerzyłam się w lekko udawanym uśmiechu i przytuliłam chłopaka. - A ty, Niall idź do domu, jesteś zmęczony. - zmierzwiłam jego włosy.
N: Jesteś pewna?
C: Tak. Poważnie, idź odpocznij, miałeś ciężki dzień.
N: Dobrze pójdę, ale pamiętaj, gdyby coś się działo od razu dzwoń.
C: Dobrze. - pocałował mnie.
N: Pa mała.
C: Pa duży. - pomachałam mu, kiedy odchodził, a on wysłał mi całusa w powietrzu. Niecałe 5 minut później przyszła po mnie stosunkowo młoda pani psycholog. Gestem ręki zaprowadziła mnie do pomieszczenia, w którym miałyśmy rozmawiać.
Przepraszam, że taki krótki, ale totalnie nie mam weny :CCC obiecuję, że jak będę miała natchnienie to napisze dłuższy rozdział. Dobra mam dwie sprawy organizacyjne XDD
Po pierwsze: Założyłam zakładkę 'Wasze blogi' więc korzystajcie i rekalmujcie swoje dzieła ;3
Po drugie: Dziękuję osobom, które komentują moje posty, to jest dla mnie bardzo ważne i ogromnie mnie motywuje do dalszej pracy. <333