Rozdział 14
Sięgnęłam po telefon, aby zobaczyć kto napisał. Kiedy odblokowałam urządzenie ukazała mi się wiadomość od Jade. W jej treści poprosiła mnie abym weszła na Skype. Po niespełna 15 minutach siedziałam już w ciepłym łóżku z laptopem na kolanach. Zalogowałam się na portal i nacisnęłam ikonkę z przyjaciółką. Połączenie.C: Hej!
J: Cześć!
C: Co tam? Jak tam?
J: Na razie dobrze, zobaczymy co będzie dalej.
C: Jak rodzice? Tata? Mama?
J: Mama jakoś sobie radzi. A tata jak to on. Ciągle pije, staramy się mu pomóc, ale wiesz jaki jest uparty.
C: Mimo wszystko pozdrów ich ode mnie.
J: Dobrze. - uśmiechnęła się, ale po chwili ten gest zniknął z jej ust. - Co u Harrego?
C: Tęskni za tobą.
J: Ja za nim też. - powiedziała a po jej policzku spłynęła łza.
C: Nie płacz proszę cię.
J: Carrie, jest mi okropnie ciężko. Ja już nie wytrzymuje bez niego.
C: Nie kontaktowaliście się?
J: Tak, ale zawsze kończyło się płaczem, moim i jego. Nie umiem patrzeć jak on cierpi i to przeze mnie.
C: Nie mów tak. To nie twoja wina.
J: Nie ważne co powiesz, ja i tak będę się czuła winna. - nagle usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła.
C: Co tam się dzieje.
J: O nie... Muszę kończyć. Buziaki.
C: Napisz mi potem co się stało i czy wszystko dobrze. Uważaj na siebie.
J: Obiecuję.
C: Pa.
J: Pa. - koniec rozmowy.
Zamknęłam z impetem laptopa i ułożyłam się do snu, jednak trochę mi zajęło całkowite uśnięcie. Ciągle dręczyło mnie to co się dzieje u Jade.
*RANO*
Obudziłam się z lekkim bólem brzucha. Pewnie się czymś zatrułam, no ale nic. Zeszłam na dół, aby zrobić sobie śniadanie. Dzisiaj mam tą imprezę u Dannego. Szczerze? Boję się trochę. Nie mam pojęcia co on może wymyśleć. Jednak Niall idzie razem ze mną więc raczej nic mi nie grozi. Zanim skończyłam rozmyślać byłam już w kuchni. Sięgnęłam do szafki po miskę. Nalałam do niej mleka i wsypałam płatków. Następnie usiadłam na wysepce i zaczęłam zajadać się prostym a jakże pysznym posiłkiem.
Po skonsumowaniu śniadania Uświadomiłam sobie że do 18 nie mam co robić. Eh... No i czym ja biedna się zajmę? Niall na próbie, Jade w Ameryce. Nagle wpadłam na pomysł, przecież mogę zadzwonić do Perrie i umówić się na jakieś zakupy. Bingo! Popędziłam po telefon i szybko wykręciłam numer do blondynki.
P: Hej Car, co tam?
C: Pezz masz ochotę się wybrać na miasto?
P: Kuszące... Kiedy?
C: A kiedy możesz?
P: Hmm wiesz za chwilkę mam próbę więc może o 14 w Starbucks ?
C: Zgoda, czyli jesteśmy umówione?
P: No jasne.
C: Oki to na razie.
P: Pa pa - powiedziała ciepło i się rozłączyła.
A więc mam godzinkę dla siebie. Podeszłam do półki z książkami i zaczęłam szukać wzrokiem jakiejś odpowiedniej, która by mnie zaciekawiła. Wybrałam "Pamiętnik Narkomanki". Już w pierwszym rozdziale książka zyskała moje zainteresowanie. Ona jest po prostu..... nie wiem jak to opisać. Wciągnęłam się w nią do tego stopnia, że kompletnie zapomniałam o spotkaniu z Pezz. Ocknęłam się dopiero po tym jak otrzymałam sms od dziewczyny. Biegiem ruszyłam pod drzwi, założyłam buty i po chwili już byłam w drodze do najbliższego Starbucksa. Zdyszana weszłam do restauracji. Zaczęłam wzrokiem szukać niewysokiej blondynki. Końcowo znalazłam ją przy jednym ze stolików, pijącą kawę i czytającą jakiś brukowiec.
C: Cześć. Przepraszam cię zaczytałam się. - powiedziałam całując się z dziewczyną w policzek.
P: Nie szkodzi. Miałam okazje troszkę odpocząć i się podładować. - uśmiechnęła się promiennie.
C: To co, idziemy?
P: No pewnie. - blondynka zabrała torebkę z miejsca siedzenia i obie wyszłyśmy z restauracji. - To gdzie najpierw?
C: Myślałam o galerii handlowej. Co ty na to?
P: Super, więc chodźmy. - po drodze prowadziłyśmy bardzo żywa rozmowę i ze względu na to że dawno się nie widziałyśmy miałyśmy sobie dużo do opowiedzenia. Perrie streściła mi zaręczyny, a także to co się dzieje w Little Mix. Dziewczyny nagrywają nowa płytę, więc maja bardzo napięty harmonogram. Jestem dłużniczką Pezzi, w sprawie znalezienia dla mnie czasu. Po niespełna godzinie doszłyśmy do naszego celu.
* DWIE GODZINY PÓŹNIEJ*
Zmęczona weszłam do domu. Muszę przyznać, że ten wypad na miasto mnie wykończył. Perrie jest bardzo żywa i biegałyśmy od jednego do drugiego sklepu. Ale cóż za to ją kocham. W sumie opłaciło mi się to, bo kupiłam parę naprawdę fajnych rzeczy. Jakieś buty, sukienkę dwie bluzki i parę spodni.
Kiedy wycieńczona przekroczyłam próg mojego słodkiego domu , w oczy rzucił mi się zegar.
C: O Matko Boska! - pędem ruszyłam po ciuchy na wieczór, a w zasadzie to na za godzinę. Weszłam do łazienki, zrzuciłam z siebie ubrania i założyłam na siebie, jeansowe szorty oraz fioletową koszulę, którą wpuściłam w spodenki.
Włosy zakręciłam delikatnie lokówką, a na twarzy zrobiłam lekki make-up. Niby nic, a zajęło mi 40 minut. Nim się obejrzałam dostałam smsa od ukochanego, że czeka na mnie pod domem. W holu założyłam buty i ruszyłam w stronę auta Nialla.
*JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ*
D: Carrie, Niall miło was widzieć.
C: Nam również.
D: Wchodźcie. - gestem ręki zaprosił nas do zatłoczonego miejsca, gdzie przewijało się tysiące spoconych ciał, a w środku było duszno i w powietrzu unosił się zapach alkoholu pomieszanego z narkotykami. Na samą myśl dostawałam odruchu wymiotnego. Złapałam mocno rękę Horana i starając nie zgubić się w tłumie poszliśmy do baru, gdzie zamówiliśmy sobie po drinku. Kiedy alkohol zaczął już działać, swobodnie tańczyliśmy wśród innych rozgrzanych ciał. Co chwile ocierałam się o Horana, żeby go trochę podrażnić.
N: Kocie błagam przestań bo eksploduję... - mruknął mi do ucha, na co tylko cwaniacko się zaśmiałam i nie czekając dłużej pocałowałam go.
C: Wiesz, że cię kocham?
N: Coś mi się obiło o uszy. - oddał mi całusa. Przerwałam go, kiedy poczułam, że ktoś lekko uszczypnął mnie w bok. Odwróciłam się i ujrzałam Davida. Jak już wspominałam nie przepadam za nim, jest dilerem i nie raz już siedział.
Dv: No witam. Kogo my tu mamy, czyżby panna Williams?
C: Cześć. - odburknęłam.
N: Koleś czego chcesz? - do akcji wkroczył dość zły Niall. Doskonale wiedziałam, że nienawidzi jak ktoś się do mnie przystawia.
Dv: No widzę, że przyszłaś z obstawą. - zwrócił się do mnie ironicznie.- może przedstawisz mi tego pana?
C: Eh. Niall to David, David, Niall. - podczas czynności spojrzałam ukradkiem na Nialla. Jego tęczówki przybrały ciemny kolor. Natomiast David wpatrywał się to we mnie, to w blondyna
N: Widzę, że już skończyłeś wiec żegnamy.
Dv: Hej spokojnie stary chciałem się tylko przywitać z moją dawna znajomą, a jeśli ci aż tak bardzo na niej zależy dam ci mała radę, pilnuj jej. - powiedział i odszedł. Wkurzony Niall złapał mnie za rękę i znów wylądowaliśmy przy barze.
C: Hej Ni spokojnie. - poklepałam go po ramieniu.
N: Jestem spokojny. - prychnął.
C: No właśnie widzę.
N: Po prostu nie lubię jak jakieś dupki cię zaczepiają w jakikolwiek sposób. - pocałowałam go w policzek.
C: Idę się przewietrzyć. Idziesz?
N: Za chwilę, poczekaj na mnie przed wejściem. - pokiwałam głową. Kiedy byłam już na zewnątrz zaciągnęłam się świeżym chłodnym powietrzem. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, gdy nagle poczułam czyjeś dłonie na mojej tali. Początkowo myślałam, że to Niall, ale dłonie były wyjątkowo zimne. Zaczęłam się bać, a mój lęk wzrósł jeszcze bardziej, kiedy ten ktoś zacisnął swoja dłoń na moich ustach. W nerwach upuściłam telefon na ziemię.Zaczęłam się wyrywać i gryźć porywacza, który pozostawał nieugięty i prowadził mnie do czarnego bmw.
*OCZAMI NIALLA*
Po dopiciu drinka udałem się do wyjścia z clubu, gdzie czeka na mnie Carrie. Jednak na zewnątrz nie zastałem mojej dziewczyny, tylko grupkę schlanych w cztery dupy ludzi.
Rozejrzałem się bardziej dokładnie, chociaż nie wiem czy w moim przypadku było to możliwe. Zrezygnowany miałem już wracać do środka kiedy zobaczyłem znajomy przedmiot na ziemi. Podszedłem bliżej i owa rzecz okazała się być telefonem brunetki. W tym momencie stres ogarnął moje wnętrze. Co jej się stało? Nagle w oddali usłyszałem stłumiony dziewczęcy krzyk. Szybko skierowałem wzrok w stronę, z której dochodził dźwięk i zamarłem. Ten skurwiel z clubu trzymał Carrie w żelaznym uścisku i próbował wepchnąć ja do samochodu. Czym prędzej ruszyłem w ich stronę. Byłem już na tyle blisko, by dostrzec łzy na twarzy dziewczyny. Poczułem nieprzyjemne ukucie w okolicach serca. Zebrałem jak najwięcej siły w nogach, by jak najszybciej znaleźć się przy ukochanej, jednak moje siły zdały się na nic. Chłopak siłą wsadził ja do auta po czym zajął swoje miejsce i odjechał z piskiem opon. Przystanąłem nie wierząc własnym oczom. Porwał ją.
nareszcie skończone! przepraszam, że tyle nic nie dodawałam ale nie miałam weny. jak wam się podoba? jak myślicie co będzie dalej?